 |
 | Gdzie by tu na WAKACJE?! |  |
 |
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
nocturne212
użytkownik nieaktywny

Dołączył: 20 Sty 2007 |
Posty: 944 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
|
|
 |
Wysłany: Nie 21:49, 01 Lip 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Jeśli chodzi o miasta, to nie ma chyba drugiego, które swoim klimatem zauroczyło mnie bardziej niż Kopenhaga. Jest po prostu piękna i urzekająca Ma dostęp do morza, za którym będąc tutaj bardzo tęsknię, klimat wielonarodowej metropolii, młodzi ludzie są bardzo kontaktowi i rzeczywiście sympatyczni, nie jak na przykład we Francji, a poza tym smaczku dodają takie atrakcje jak pałac królewski, wspaniałe nabrzeże z przewspaniałymi fontannami, centrum miasta konstrukcją bardzo przypominające to w Krakowie czy muzeum figur woskowych Mme Tussaud Jeśli o mnie chodzi, mógłbym tam jeździc co roku, ale oczywiście po pierwsze mnie nie stac na pływanie promem, bo za każdym razem jak tam płynę kasę wstępnie wydaję w wolnocłówce na moje ukochane 212 i Lakerole Poza tym przynajmniej w tym roku mam tylko miesiąc wakacji, więc zupełnie nie opłaca mi się tam siedziec.
Jeśli chodzi o kraj, to polecam Belgię. Jest rewelacyjnie zielona, wszędzie pełno lasów, pastwisk, parków, miasta i miasteczka mają szczególny klimat, niepowtarzalny przede wszystkim ze względu na to, że kraj podzielony jest na częśc francuską i flamandzką i różnicę rzeczywiście widac już na pierwszy rzut oka A pomiędzy tym wszystkim przepiękny klejnot - Bruksela, zupełnie odmienna niż cała reszta. W Belgii najlepsze jest chyba to, że nie czuje się w niej nigdzie pośpiechu, nerwów, jarmarcznego zgiełku, jest spokój, rewelacyjne piwo i wędliny pędzone w klasztorach i chyba najlepsza czekolada jaką kiedykolwiek jadłem! Poza tym belgowie mają wpieron śmiesznych tradycji i zwyczajów ot na przykład przebieranie fontanny sikającego chłopczyka (petit manneken pis), czy organizowanie w ramach świąt narodowych wielkich parad z orkiestrami, tonami confetti i zabawą na maxa. Można też pozwiedzac miejscowe skanseny typu republique libre d'outremuse i zobaczyc, że wbrew pozorom tamtejsze życie kilkaset lat temu różniło się diametralnie od tego, o czym uczyliśmy się na historii polski
A marzę o tym, żeby kiedyś dac się pochłonąc odmętowi południowoamerykańskiej dżungli, zobaczyc na własne oczy pozostałości kultur prekolumbijskich, poznac zwyczaje ludzi mieszkających tam teraz i spróbowac tropikalnych owoców prosto z drzewa Ale o ile polskie morze, skandynawia czy kraje beneluksu leżą w zasięgu portfela przy niewielkim nakładzie pracy zarobkowej, o tyle niestety wycieczka do ameryki południowej jeszcze chyba długo pozostanie w sferze moich marzeń. Ale dzięki temu mam niezwykle barwne marzenia Cóż, trochę się chyba rozpisałem, ale co tam, chciałem byc szczery Jak ktoś nie chce, to mógł tego nie czytac 
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
nocturne212
użytkownik nieaktywny

Dołączył: 20 Sty 2007 |
Posty: 944 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
|
|
 |
Wysłany: Pon 18:35, 02 Lip 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Widzisz, to zależy kogo oceniasz. Jeśli oceniasz młodzież na wakacjach, to jeszcze większośc jest spoko, ale problem pojawia się jak analizujesz ich relacje wewnątrz społeczne. Większośc z nich żyje na pokaz przed kolegami i sąsiadami, a młodzież swoje kompleksy przepala trawskiem. Poza tym mają tak płytkie zainteresowania, że czasami naprawdę trudno jest się z nimi dogadac, ale to akurat wynika głównie nie z ich mentalności, ale tragicznego poziomu edukacji. Jako uczeń III klasy liceum dwujęzycznego pojechałem tam na długą wymianę, uczestniczyłem w ich normalnych szkolnych zajęciach i pomijam przedmioty typu biologia i chemia, bo tym się akurat interesoałem, ale na lekcjach z literatury francuskiej byłem jedyną osobą, która zgłaszała się do odpowiedzi. Tak banalne były pytania Ale smutne jest to, że to polak, nie francuz potrafił na nie odpowiedziec. Oczywiście, jak już napisałem wcześniej, nikt mnie za to nie polubił Później byłem jeszcze na dwóch takich wymianach i doswiadczenia były niestety podobne, stąd moja ocena.
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
nocturne212
użytkownik nieaktywny

Dołączył: 20 Sty 2007 |
Posty: 944 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
|
|
 |
Wysłany: Pon 19:27, 02 Lip 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Hahahaha!! To rzeczywiście trafiłaś na jakieś okazy chyba po jednej z Grandes Ecoles, bo z tego co wiem, to jedyne języki jakie znają francuzi to: francuski, belgijski, szwajcarski i kanadyjski (odmiana Quebec) Przykra prawda jest taka, że 80% francuzów nie zna nawet angielskiego (nie marząc nawet o BIEGŁEJ znajomości) Zresztą spróbuj tam jechac i tak po prostu z marszu zapytac o drogę pierwszą lepszą osobę wyrwaną z tłumu.. Jak coś z niej wyciągniesz, masz moje gratulacje
P.S. 3/4 francuzów myśli, że w polskich domach nie ma lodówek, że wałęsa był czechem / słowakiem / austriakiem, chopin francuzem, a stolicą polski jest Odessa, do czego zresztą przez pięc lat liceum zdążyłem się przyzwyczaic
Ty, a może to byli kanadyjczycy z Quebecu? Bo to by się zgadzało z Twoim opisem 
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
nocturne212
użytkownik nieaktywny

Dołączył: 20 Sty 2007 |
Posty: 944 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
|
|
 |
Wysłany: Wto 6:22, 03 Lip 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Jeszcze włosi mają podobnie, ale nie dlatego, że nie umieją mówic po angielsku. Bo okazuje się, że jeśli od ich znajomości angielskiego ma zależec to, czy coś na tym zarobią, to wszyscy mówią biegle Ewentualnie jeśli widzą szansę na zarwanie kogoś, to też mówią, ale już na wszelki wypadek nie za biegle, żeby w razie czego (jakieś krępujące pytanie) mogli udawac, że nie wiedzą o co biega. Natomiast w każdym innym przypadku Ty przyjeżdżasz do włoch, Ty masz obowiązek znac włoski. Dzięki temu wiem, dlaczego tak rzadko przyjeżdżają do polski
A propos francuzów, to może oni Cię nie zrozumieli, bo nie położyłaś akcentu na pierwszą WIELKĄ literę - carrefour to skrzyżowanie, dopiero Carrefour to hipermarket Do nich to czasami trzeba łopatologicznie niestety Zresztą ze skrzyżowaniem też nie powinni miec problemów, bo nie znam drugiego narodu, który z takim fanatyzmem przebudowuje skrzyżowania na ronda.. a to już rond-point Haha, jeszcze mi się przypomniało coś, co chyba najbardziej dobitnie świadczy o ich zamiłowaniu do swojego języka - na całym świecie komputer to +/- komputer, z niewielkimi modyfikacjami w pisowni. U nich nazywa się to ordinateur Serio, nawet w języku swahili jest kompyuta (oprócz tradycyjnego tarakilishi, czyli nazwy którą mu nadali, jak po raz pierwszy zobaczyli na oczy "migoczące pudełko" ). Nie jest to naród do końca normalny niestety 
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
nocturne212
użytkownik nieaktywny

Dołączył: 20 Sty 2007 |
Posty: 944 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
|
|
 |
Wysłany: Wto 8:21, 03 Lip 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Wiesz, każdy orze jak może U siebie nie mógł nic wyrwac, to przełknął jakoś naukę kilku "najpotrzebniejszych" zwrotów z rozmówek francusko-polskich, koledzy naopowiadali mu, że mężczyźni w polsce to nieczułe niedźwiedzie, a polki są urodziwe i spragnione komplementów z ust wrażliwych romantyków i przyjechał próbowac swoich sił tutaj
Nigdy nie zapomnę, jak w ramach wymiany przyjechał do mnie francuz i podczas któregoś imprezowego wieczoru zniknął na dobrą godzinę i w końcu jak się pojawił w towarzystwie jakiejś szczerbatej panny napalony jak łysy na grzebień, zaczął mi tłumaczyc, że on ją kocha i ona jego też i chcieliby pójśc gdzieś na ubocze w wiadomym celu, ale on nie wie jak jej to powiedziec, bo ona nie mówi po francusku, a on po angielsku i żebym jej to powiedział. Panienka z kolei powiedziała mi, że młody jest OK, ale żebym mu przekazał, że ona bierze od obcokrajowców 150 za godzinę, więc jak nie ma, to żeby się nie napalał..
A śmiałem się przed jego przyjazdem, że jak przyszła faksem instrukcja obsługi ich syna podczas pobytu w barbarzyńskiej polsce, to było w niej wyszczególnione pilnowanie żeby młody NIE pił, NIE palił, NIE brał narkotyków i w domu był zawsze przed 21.00 ewentualnie 22.00. To już wiem, dlaczego palił jak smok, chodził nawalony jak wóz drabiniasty, w przerwach z kolegami popalali trawę, a imprezy przeciągali do 4 nad ranem No ale o takich panienkach nie było w umowie, więc go oświeciłem, zanim musiałby jej płacic 
|
|
 |
 | |  |
 |
 | |  |
 |
 | |  |
yasmine
moderator

Dołączył: 16 Kwi 2006 |
Posty: 815 |
Przeczytał: 0 tematów
|
|
Skąd: z piekła |
|
 |
Wysłany: Wto 20:59, 03 Lip 2007 |
|
 |
|
 |
 |
Cudzoziemcy w Polsce w 90% czyhają na jakieś laski do wyrwania, zwłaszcza w miejscach typu "Gorączka" Czasem się nawet nie wysilają na "jesteś piękna" tylko od razu "czy pójdziesz ze mną do mieszkania" (Francuzi again), żenujące to jest I smutne, że traktują polskie dziewczyny w ten sposób (pewnie nie tylko polskie), i że jedyne co mają w głowie to łatwy seks. Nie żebym miała ogromne powodzenie, ale trafiłam parę razy na takich typów i czułam się poniżona, kiedy w swojej naiwności wierzyłam, że "fajnie się rozmawia" a tu tak naprawdę nie w tym rzecz... Cóż, trochę nie na temat, przepraszam
Btw tamten poliglota francuski odstawiał takie rzeczy we własnym kraju, tym bardziej nie mam pojęcia skąd znał takie słowa po polsku, pewnie już nieźle "doświadczony" musiał być 
|
|
 |
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 3
|
|
|
|  |