moze ktos ma jakies ciekawe hobby? :D

Będziemy machac pipetami i strzelac do tarcz z probówek, w sumie niegłupi pomysł Smile

Ostatnio trenuje strzelanie z łuku, tradycyjny drewniany płaski, z lekkim refleksem 16 kg naciągu. Jak sobię doostrze groty to zapraszam na rosół z bażanta prokocimskiego albo kaczkę po analsku w winie z Tesco.

Apropos win to robi ktoś wińska? Znalazłem winorośl oplatającą drzewko pomiędzy wydziałem a biblioteką. Cały wieczór roboty ze zbieraniem po ciemku i tłoczeniem soku w garku za pomocą tłoka z butelki po Panu Tadeuszu ale jak miło się patrzy jak babelki śmigają ze hej! Very Happy

ja coś czuję że przyjdę do Ciebie na to wino Razz

Gdzie trenujesz Darth? Bo szukam właśnie miejsca do postrzelania, a nie chce mi się na Płaszowiankę jeździć, bo jakoś nie po drodzę Smile

Trochołku wino zanim skończy fermentować i zanim sobie odleży to nastanie czerwiec tak myślę, mam jeszcze co prawda 3 l wina ryżowego niestety nie jest takie jak bym chciał by było, ale jest wypijalne i leżakuje sobie już 3 miesiące.

Co do trenowania to sprawa wyglada tak, w chaszczach koło akademików znalazłem ostatnio stary materac do którego postanowiłem napierniczać z łuku, a gdzie on jest? No to wychodząc z bloku C idziesz tym chodnikiem co obchodzi od prawej sale gimnastyczne, schodząc po tych rozpieprzających się płytkach ma się po prawej taką prostokątną łączkę z drzewkiem pośrodku i o te drzewko oparty jest materac który tam przytachałem. Powinien stać, póki co nikt mi nie zdążył go wywalić od 1,5 tygodnia.

Mam duży problem ze strzałami, mianowicie z ich żywotnością. Miałem 2 drewniane, jedną zlamałem na drzewie a druga została posłana przez mojego brata na dość wysokie drzewo tak że nie da rady jej strącić i drzewo dorobiło się dodatkowej gałęzi. Potem kupiłem 4 karbonowe i znowu dwie zasiałem w ziemi bo weszły gdzieś całe aż po lotki, a dwie dalej działają choć mają już konkretnie stępione groty, no teraz dzięĸi materacowi nie powinny się tępić. Lotki też odpadają mi dość łatwo pomio prawidłowego ułożenia strzały wzgledem łuku.

Trenuje nieregularnie, bo jednak priorytet dla wolnego czasu mają wyprawy we wszechświat

A ja mimo iż jestem kobietą, lubię męskie rozrywki i chodzę na grzybki. Ktoś jeszcze?

A jakie zbierasz? Łysiczka lancetowata i Buławinka czerwona?

Darth Infinityous napisał:

A jakie zbierasz? Łysiczka lancetowata i Buławinka czerwona?

O widzę, że ktoś tu się zna. Czyżbyś podzielał hobby grzybiarstwa. Wyżej wymienionych grzybki wypróbowałam kilka razy w celach eksperymentalnych. Na szczęście nie na sobie.

Czy się znam? Hmmm no jadam i jeszcze żyję, najczęściej w górach jak prowiant topnieje i żre się co popadnie tak jak np. [link widoczny dla zalogowanych] choć nie jest to optymalne czasowo, a szczegolnie gdy nie ma się kuchenki turystycznej. Przyznam że moim przysmakiem są czubajki kanie i po latach zbierania nie zdażyło mi się zaaplikowac do organizmu amanityny oraz fallotoksyn i w ogóle to moim prywatnym zdaniem ciężko je pomylić z sromotnikiem tak jak to się mówi potocznie (no za wyjątkiem młodych kanii których nie zbieram).

I mówisz że testowałaś tamte grzybki? Twisted Evil

I to nie na sobie? Rozumiem że chomik miał niezłego tripa do krainy kolorowych nasionek.

Hehehe okrutne, ale nie pozbawione dobrego smaku Very Happy

Pozdrawiam chomiki doświadczalne!

Co do grzybków to mnie niestety nie rajcują, ALE słyszałem, że mój dziadek ma na tym polu niezłe doświadczenie i chodzi na wyprawy do lasu bardzo często. Muszę go zapytać, w którym gatunku znajduje największe natchnienie Wink

Darth Infinityous O kurcze, hehe, ale wynalazek Shocked

No chomik był jakiś taki przygaszony. Wygladał nieswojo

Ale przeżył ten eksperyment? Smile

Przeżyć, to może i przeżył, ale teraz jak zyskał świadomość, to co to za życie Wink

Przeżył, ale wydaje mi się, że stracił pamięć. Nie wygląda, jakby miał mi to za złe.

To znaczy operacja się udała w pełni, bo pacjent zadowolony Razz

Ja wczoraj odpaliłam niezły numer, ale bez środków farmakologicznych Smile

Mianowicie pozwoliłam moim szynszylom biegać po pokoju do oporu no i efekt był zastraszający - jeden z nich zasnął na pościeli i jak go brałam na ręce to był tak zmęczony, że w ogóle nie protestował - leciał przez ręce Smile

A drugi od momentu wpakowania do klatki spał cały czas w niezmienionej pozycji, w której też zastałam go rano Razz

Nie mówiąc o tym, że ten pierwszy nawet na nogach nie trzymał się prosto tylko się przewracał Wink

Całą noc było cicho jak nigdy dotąd... o.O